Nowy Szpital w Świeciu z zarzutami. Czy wypłaci odszkodowanie?
Nowy Szpital będzie musiał wypłacić odszkodowanie pani Beacie
Nowy Szpital w Świeciu stał się teatrem skandalu. Informację o incydencie rozpowszechniła stacja TVN, a chodzi o operacje pani Beaty. Opowiedziała ona dziennikarzom, że narkoza podczas operacji przestała działać, a sama musiała znieść pół godziny niewyobrażalnego bólu. Poszkodowana domagała się odszkodowania w wysokości 200 tysięcy złotych.
Zdarzenie to miało miejsce już kilka lat temu, w 2014 roku. Sprawa jednak toczyła się bardzo długo i pani Beata nie otrzymała żadnego zadośćuczynienia. Dopiero teraz sprawa znajduje swój finał, bo właśnie Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydał wyrok, na mocy którego szpital będzie musiał zapłacić. Przesłuchano cały personel medyczny, który był obecny podczas operacji.
Traumatyczne przeżycia podczas operacji
To, co opisała pani Beata w rozmowie z dziennikarzami TVN-u, wywołuje ciarki na plecach. Według jej relacji narkoza przestała działać podczas operowania. Moglibyśmy sobie wyobrazić, że osoba, u której narkoza traci działanie, zaczyna krzyczeń z bólu i wyrywa się. W tym wypadku tak nie było, ponieważ wciąż działały leki zwiotczające mięśnie. Oznacza to, że pacjentka nie była w stanie się poruszyć, ani nawet otworzyć oczu. Przytomność podczas operacji trwała około pół godziny, a lekarze nie byli w stanie tego wykryć.
Co się okazało podczas rozprawy sądowej?
Anestezjolog, która była odpowiedzialna za narkozę potwierdziła, że dostrzegła u pacjentki delikatny ruch ręki. Przyznała jednak, że zignorowała ten znak. W haniebnym roku 2014 jednak personel medyczny nie chciał uwierzyć kobiecie. Trudno go zresztą za to winić, skoro pani Beata nie mogła się poruszać i nikt nie był w stanie stwierdzić, że jest jest wszystkiego świadoma. Czy samo dostrzeżenie delikatnego ruchu ręki było wystarczającą przesłanką, aby stwierdzić przytomność pacjentki? Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie komuś, kto nie jest lekarzem i nie ma zbyt wiele do czynienia z pacjentami pod narkozą.
TVN zapytał również Łukasza Płazę, wiceprezesa Nowego Szpitala, o to, czy wyegzekwowano konsekwencje względem pani anestezjolog. Wiceprezes odmówił jednak odpowiedzi na to pytanie.