Straszenie przypadkowych mieszkańców? Głupi pomysł 39-latka
Około godziny dwudziestej pierwszej policjanci ze Świecia dostali zgłoszenie o hałasie, który słychać było na jednej z ulic. Kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, to spotkali 39-latka, który narobił bardzo dużo hałasu i szkód. Chodzi o stłuczone szkło, którego wartość wyceniono na ponad 2 tysiące złotych. Niestety człowiek ten będzie musiał się bardzo wykosztować i bardziej przemyśleć skutki swojego zachowania, zanim zrobi coś podobnego ponownie.
Słychać strzały?
Mieszkańcy Świecia zgłosili, że słychać było strzały przy ul. Metswina. Nie ma się co dziwić, że wzbudziło to strach. Każdy z nas by się przestraszył słysząc takie odgłosy. Tylko czy na pewno był powód do obaw? Okazało się, że wcale żadne strzelanie nie miało miejsca. Huk był wywołany tłuczonymi butelkami. Jeśli kiedykolwiek słyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła, to wyobraźmy sobie teraz jego nagromadzenie. Jak głośne to może być, gdy ktoś rozbija kilka butelek jednocześnie. Zwłaszcza gdy chodzi o ciężkie butelki, jakie nie łatwo rozbić pierwszym lepszym uderzeniem.
Bardzo głupia zabawa
Dlaczego mężczyzna zdecydował się na taką zabawę? Czy celowo chciał napędzić stracha mieszkańców i zasiać w ich umysłach niepokój? A może po prostu był pijany i nie do końca wiedział co robił? Czasami takie zachowania przejawiają osoby z zaburzeniami psychicznymi na przykład w silnej depresji. Prowadzą one skrajnie aspołecznych zachowań, co może być bardzo niebezpieczne w momencie konfrontacji. Kiedy więc widzimy kogoś, kto zachowuje się agresywnie, lepiej będzie dla nas jeśli nie będziemy próbowali nawiązywać kontaktu.
Czy można dostać karę za straszenie?
Czy samo straszenie jest i powinno być karalne? Oczywiście nikomu w takich sytuacjach nic się bezpośrednio nie dzieje, ale nadal dochodzi do przekroczenia pewnej niebezpiecznej granicy. Strasząc ludzi określonymi działaniami, możemy kogoś sprowokować, aby stosował obronę adekwatną do nich. Jeśli więc grozimy komuś atakiem fizycznym, to dajemy przyzwolenie na zaatakowanie nas. Nie ma znaczenia, że wcale tej groźby nie chcemy spełnić. Chodzi o pewną ideę, która się pojawia w przestrzeni i już jej nie jesteśmy w stanie odwołać.