Podpalacz w Milewie, na mieszkańców padł blady strach
Od 30 lipca tego roku w Milewie w gminie Nowe rozpoczęła się seria pożarów, która spędza sen z powiek okolicznym mieszkańcom. Strach lokalnej ludności wynika z tego, że stwierdzono, iż pożary były wynikiem podpalenia. Właśnie 30 lipca miał miejsce pierwszy pożar, który dotyczył szop gospodarczych. Mieszkańcy trzymali w nich kosztowności takie jak opał, narzędzia, rowery, po obliczeniu strat okazało się, że wynoszą one 10 000 zł.
Na początku nikt nie podejrzewał, że może być to coś innego niż efekt przypadkowego zajęcia obiektu ogniem, jednak w ciągu kilku następnych dni nastąpiły wydarzenia, które wskazują na to, że ze wszystkim stoi seryjny podpalacz.
1 sierpnia strażacy musieli interweniować w sprawie palące się stodoły ze słomą i ziarnem, w tym przypadku strażacy od razu uznali, że powodem pożaru było podpalenie. Część budynku udało się uratować. Dnia 5 sierpnia w środę, w tym samym miejscu pojawił się ogień, który mieszkańcy zdołali ugasić swoimi siłami. W tym momencie stało się jasne, że za wszystkim stoi podpalacz, który chciał dokończyć swoje dzieło sprzed kilku dni. Na miejsce przybyła straż pożarna, jednak na szczęście ogień nie zdążył się rozprzestrzenić, więc na miejscu nie było zbyt wiele pracy.
Po zakończonej interwencji strażacy wrócili do swoich jednostek jednak chwilę później dostali wezwanie do tej samej miejscowości i okazało się, że znowu wybuchł w niej pożar. Tym razem paliła się chlewnia należąca do tego samego właściciela co stodoła, która płonęła chwilę wcześniej. Na szczęście w środku podczas pożaru nie było żadnych zwierząt, jedynie słoma. Ogień rozprzestrzenił się tak szybko, że z pożarem walczyło 10 zastępów straży pożarnej, a ugaszenia go zajęło im prawie 4 godziny. Budynek spłonął doszczętnie, pozostały tylko resztki murów.
Ze względu na ilość pożarów i interwencji strażaków w Milewie wszyscy są praktycznie przekonani o tym, że mają do czynienia z podpalaczem. Nie tylko ilość interwencji wskazuje na ten fakt, ale również ślady znalezione na miejscach, w których doszło do pożarów.
Właściciel chlewni odnotował największe straty, ponieważ po pożarze w chlewni pracy zostały wycenione na 100 000 zł, podobne kwoty dotyczą zniszczeń w stodole tego samego właściciela.
Na mieszkańców Milewa padł blady strach, boją się nie tylko posiadacze gospodarstw rolnych, zwierząt i budynków w byłym PGR, ale również właściciele zwykłych nieruchomości mieszkalnych. Mieszkańcy Milewa i okolic obawiają się, że szaleniec znów uderzy i tym razem zginą niewinni ludzie.
Służby robią co w ich mocy, aby ująć sprawcę i zapobiec kolejnym podpaleniom.